Nauka dla Społeczeństwa

26.04.2024
PL EN
19.08.2012 aktualizacja 19.08.2012

Szczęście narodowe brutto

Czy pośród istotnych wskaźników kontrolowanych przez państwo, nie zabrakło tego najważniejszego – szczęścia? Czy radość faktycznie można zmierzyć, policzyć, ujrzeć? Gdzie w tym wszystkim są pieniądze i czy faktycznie czynią ludzi szczęśliwymi?

W cyklu filmów dokumentalnych na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmu i Muzyki Transatlantyk w Poznaniu (15-22 sierpnia), zorganizowano projekcję produkcji „Happy” (USA, 2011 r.) w reżyserii Roko Belica. To film dokumentalny, który ukazuje tematykę, również od strony naukowej.

Prace nad filmem trwały cztery lata. Podstawowe pytanie brzmiało: dlaczego Amerykanie, mimo że tworzą jeden z bogatszych krajów świata, w niektórych rankingach ludzi szczęśliwych zajmują dalekie miejsca. Ostatnie dekady to w świecie Zachodu, mimo obecnego kryzysu, czasy zwiększonego konsumpcjonizmu i materialnego posiadania. Jednak samopoczucie, jak wynika z narracji filmu, wcale nie uległo wprost proporcjonalnej poprawie.

Zapoznajemy się z kilkoma historiami szczęśliwych ludzi z odległych stron świata. Przyczyny ich radości są inne, ale postaci łączy satysfakcja z życia, bez względu na status materialny. Nie zabrakło również komentarzy naukowców, którzy… mierzą szczęście, a nawet podglądają pracę mózgu i wskazują jego części, odpowiadające za to uczucie! Takim specjalistą jest na przykład prof. Richard J. Davidson z University of Wisconsin.

Jednym z najważniejszych wniosków, do których prowadzi film z pewnością jest ten, że pieniądze czy uroda szczęścia nie dają. Co ciekawe, wątek finansowy został poruszony w filmie po raz pierwszy dopiero po kilkudziesięciu minutach, jako… prawie nieistotny (sic!). W momencie, kiedy jesteśmy w stanie wyżywić siebie i rodzinę i zostaje nam trochę pieniędzy na życie – powinniśmy być radośni. Kluczowe w uzyskaniu szczęścia są natomiast relacje międzyludzkie – bliskie kontakty z rodziną, przyjaźnie, praca którą się lubi, pomocni sąsiedzi, a nie nowoczesne gadżety, szybkie samochody i wielka willa – taki obraz wyłania się z tego hurraoptymistycznego filmu. Oczywiście nie ma jednego przepisu na udane życie, ale liczy się utrzymanie stanu „flow”, czyli permanentnego zadowolenia z życia, które możliwe jest tylko wtedy, gdy postępujemy w zgodzie ze sobą i skupiamy na aktywności, która zupełnie pochłania. „Flow” to pomysł znanego węgierskiego psychologa prof. Mihaly Csikszentmihalyi. Brzmi tak prosto…

Nastrój filmu naprawdę udzielił się widzom. Wychodząc z sali kinowej mijałem uśmiechnięte twarze. Stwierdziłem: dobrze, spróbuję podążać za wskazówkami filmu. Z twardym postanowieniem wyszedłem z kina… i zatrzymałem się przy najbliższym kiosku, aby wesprzeć nieco szczęście i nie martwić o aspekt finansowy życia (to jedno z zaleceń), kupując los na loterii. Czy różniłem się w tym wiele od reżysera filmu, który prosił o wsparcie finansowe projektu (w postaci krótkiego filmu zamieszczonego w Internecie) kilka miesięcy przed jego sfinalizowaniem? Szczęściu bowiem trzeba sprzyjać, czyż nie?

Szymon Zdziebłowski

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024