Nauka dla Społeczeństwa

27.04.2024
PL EN
31.03.2014 aktualizacja 31.03.2014

Początek kwietnia - czas łowców bolidów

Początek kwietnia to okres, kiedy na niebie można zobaczyć bardzo jasne zjawiska meteorowe. Już dwukrotnie w tym okresie udało się zarejestrować zjawisko na niebie i powiązać je ze znalezionym meteorytem - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Jak przypomniał astronom, pierwsze zdarzenie miało miejsce 7 kwietnia 1959 roku w godzinach od 19:30:20 do 19: 30:27 czasu uniwersalnego (UT). "Obserwatorzy znajdujący się na terytorium ówczesnej Czechosłowacji mogli wówczas podziwiać zjawisko niecodziennej urody - wieczorne niebo przeciął bolid (meteor o dużej jasności - przyp. PAP), którego jasność oceniono na minus 19 magnitudo (a więc na 250 razy jaśniejsze od Księżyca w pełni). Zjawisko sfotografowały dwie stacje bolidowe - w Ondrzejowie i w Prcicach" - powiedział.

Dane z tych stacji pozwoliły na wyznaczenie orbity i trajektorii zjawiska, a także elipsy spadku 17 fragmentów meteorytu, które udało się dojrzeć na fotografiach. Ustalono, że ciało o masie od 1 do 5 ton weszło w naszą atmosferę na wysokości 97.8 km z prędkością 20.9 km/s, mając wtedy jasność -0.6 mag. Jego widoczna trajektoria zakończyła się na wysokości 13.3 km, gdy obiekt miał prędkość 7 km/s. Meteoroid przetrwał przejście przez atmosferę, dając wielokrotny spadek w okolicy miejscowości Pribram. Cztery fragmenty meteorytu o masach 4.5, 0.8, 0.4, 0.1 kg zostały odnalezione w elipsie spadku wyznaczonej według danych fotograficznych.

Dr Olech dodał, że sytuacja się powtórzyła niemal dokładnie 43 lata później. 6 kwietnia 2002 roku o godzinie 20:20:18 czasu uniwersalnego ogromną kulę ognia można było obserwować w prawie całej Europie Środkowej. Naoczni świadkowie, znajdujący się blisko końca trajektorii lotu meteoru, donosili o dziwnych efektach akustycznych bądź lekkim trzęsieniu ziemi i wibracjach szyb okiennych.

Bolid lub zjawiska z nim związane były obserwowane przy pomocy europejskiej sieci fotograficznej, radiowej oraz detektorów ultradźwiękowych i sejsmicznych. Czyni go to najlepiej udokumentowanym spadkiem w historii.

"Czeskie i niemieckie dane fotograficzne pozwoliły na wyznaczenie orbity ciała, które spowodowało zjawisko, jego trajektorii w atmosferze i miejsca potencjalnego spadku. Droga meteoroidu w ziemskiej atmosferze zaczęła się na wysokości 91 kilometrów nad Innsbruckiem, a skończyła 16 kilometrów nad miejscem leżącym około 20 km na zachód od Garmisch-Partenkirchen. Bolid wszedł w naszą atmosferę z prędkością 21 km/s i osiągnął maksymalną jasność minus 17.2 magnitudo (prawie 50 razy większą od Księżyca w pełni)" - opisał naukowiec.

Początkowa masa meteoroidu wynosiła około 300 kilogramów. Większość jednak spaliła się w atmosferze, tak że do powierzchni Ziemi miało szansę dotrzeć, w postaci kilku kawałków, ok. 7-20 kilogramów.

Niestety - zauważył dr Olech - podział meteoroidu w atmosferze nastąpił pod koniec lotu, przez co nie ma fotograficznych danych odnośnie trajektorii poszczególnych fragmentów. Obliczenia dotyczące miejsca spadku skomplikował wiejący tego dnia dość silny wiatr. Ostatecznie naukowcy obliczyli, że najbardziej prawdopodobne miejsce znalezienia meteorytu to obszar długi na kilka kilometrów i szeroki na 800 metrów, leżący niedaleko malowniczego zamku w miejscowości Neuschwanstein.

14 lipca 2002 roku, niespełna 400 metrów od wyznaczonego miejsca spadku, odnaleziono meteoryt - kamienny (chondryt klasy EL6) o wadze 1,75 kg.

Co ciekawe - podkreślił dr Olech - orbita meteorytu Neuschwanstein okazała się niemal identyczna z orbitą meteorytu Pribram, a to sugeruje, że mamy do czynienia z nowym rojem meteorów obfitującym w bardzo duże ciała. Astronomowie szacują bowiem, że prawdopodobieństwo przypadkowego ułożenia orbit dwóch ciał, tak by udawały one jeden rój, wynosi tylko 1 do 100 tys. Prawdopodobny jest więc fizyczny związek obu meteorytów. "Z drugiej strony badania chemiczne podają w wątpliwość istnienie jednego macierzystego ciała wspólnego dla obu meteorytów. Ich skład chemiczny różni się bowiem dość wyraźnie" - dodał astronom.

Jego zdaniem, jeśli Pribram i Neuschwanstein są ze sobą związane, to niewątpliwie wszystkie noce w pierwszej połowie kwietnia powinny być czasem wzmożonej aktywności łowców bolidów. W tych dniach bowiem orbita Ziemi przecina się z obfitym w duże fragmenty rojem planetoidalnym, który dał już dwa udokumentowane spadki. Tegoroczne warunki dodatkowo zachęcają do obserwacji. Nów Księżyca wystąpił 30 marca, dzięki czemu w pierwszych dniach kwietnia Srebrny Glob nie będzie przeszkadzał w obserwacjach.

Polska Sieć Bolidowa, która bazuje na stacjach fotograficznych oraz wideo, zamierza wycelować w niebo cały dostępny jej sprzęt. Jeśli dopisze pogoda i szczęście, być może uda się zarejestrować kolejny bolid, który da trzeci już odnotowany spadek.

Więcej szczegółów na temat sieci i metod obserwacji bolidów na stronie http://pfn.pkim.org (PAP)

aol/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024