Nauka dla Społeczeństwa

23.04.2024
PL EN
26.01.2015 aktualizacja 26.01.2015

Smog (pod)wawelski i stare samochody

Fot. PAP/ Jacek Bednarczyk 25.10.2013 Fot. PAP/ Jacek Bednarczyk 25.10.2013

Wydawać by się mogło, że o smogu - który od lat jest zmorą mieszkańców Krakowa - wiemy już wszystko. Nic podobnego. Okazuje się, że niemało jest zagadek - a jedna z nich dotyczy wpływu spalin samochodowych na zanieczyszczenie środowiska w stolicy Małopolski.

Pod koniec minionego roku miałem okazję wziąć udział w konferencji w Akademii Górniczo-Hutniczej, której tematem była rola naukowców tej uczelni w staraniach o "poprawę jakości powietrza w Krakowie". Temat z pozoru dobrze znany i setki, jeśli już nie tysiące razy dyskutowany, a jednak... nadal dość tajemniczy.

Zanim jednak do nich przejdę, należy się jedno wyjaśnienie. W Krakowie od ponad 20 lat dostępne są - dzięki kilku stacjom monitoringowym rozmieszczonym w różnych punktach miasta - rzetelne pomiary stężeń wybranych zanieczyszczeń w powietrzu.

Dane z tych pomiarów pokazują m.in. że stężenia średnioroczne pyłu zawieszonego (PM10 - cząstki o średnicy do 10 mikrometrów) przekraczają bardzo znacząco jego poziom dopuszczalny. Kilkakrotnie wyższe od dopuszczalnego jest z kolei stężenie innej substancji o własnościach rakotwórczych - benzoapirenu (wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych - WWA). Jak wynika z pomiarów, w ostatniej dekadzie postęp zanotowano w oczyszczeniu powietrza z innej trującej substancji - SO2, czyli dwutlenku siarki, który utrzymuje się obecnie poniżej dopuszczalnego poziomu.

Nihil novi sub sole - można powiedzieć. Tyle że - i tu właśnie istotna nowość - mimo tej ogólnej wiedzy nadal nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, SKĄD dokładnie i w jakiej proporcji pochodzą owe zanieczyszczenia. Tak przynajmniej twierdzi prof. prof. Marian Mazur, szef zespołu naukowców z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska z AGH. Jego ekipa - dodajmy - podpisała w listopadzie ub. roku porozumienie z miastem, w którym obie strony zobowiązały się do wzajemnej współpracy mającej na celu właśnie naprawę jakości krakowskiego powietrza.

Wracając do sedna sprawy: choć zatem dobrze wiemy, jak bardzo skażona jest atmosfera pod Wawelem, to nie mamy pewności, w jakim stopniu do smogu przyczyniają się domowe stare piece węglowe (bardzo liczne w Małopolsce), a w jakim - z jednej strony - spaliny samochodowe, a z drugiej - zakłady przemysłowe. Aby odpowiedzieć na to pytanie, konieczne jest - jak podkreślił prof. Mazur - dokładne przebadanie składu chemicznego i pochodzenia pyłów emitowanych do powietrza w Krakowie. Dzięki temu z kolei można będzie dokładnie - a więc na podstawie twardych danych, a nie tylko szacunków - dowiedzieć się, jacy są najwięksi truciciele środowiska pod Wawelem.

Kwestia ma niebagatelne znaczenie, gdyż dotychczas dyskusja o walce ze smogiem koncentruje się niemal wyłącznie na jednym jego źródle: tzw. niskiej emisji, czyli starych piecach i kotłowniach węglowych. Przypomnę, że samorząd Krakowa w listopadzie 2013 r. przyjął uchwałę zakazującą opalania w piecach kaflowych węglem i wszczął program ich likwidacji. W całej dyskusji wokół tej kampanii znikła gdzieś inna ważna kwestia - a mianowicie, że niska emisja, choć na pewno ogromnie przyczyniająca się do smogu, nie jest jego jedynym źródłem.

Podkreślił to także prof. Mazur, wskazując, że transport miejski, a zwłaszcza stare pojazdy, są potężnym źródłem smogu. Według danych GUS (2012), około 45 proc. ciężarówek jeżdżących w Polsce ma 20 lub więcej lat; wśród samochodów osobowych - aż 70 proc. spośród użytkowanych obecnie wozów wyprodukowano przed rokiem 2000. Inaczej mówiąc - na polskich drogach roi się od pojazdów wiekowych i - co za tym idzie - bardzo często dla środowiska nieprzyjaznych.

Nie należy się łudzić, że sama likwidacja pieców węglowych rozwiąże problem smogu. Konieczne wydają się także inne działania - w tym również obejmujące ograniczenia ruchu samochodów w centrum miasta, a zwłaszcza najstarszych aut. Takie regulacje obowiązują już w dziesiątkach europejskich miast.

Niektóre metropolie, jak Paryż, zapowiadają już teraz całkowity "szlaban" dla najbardziej toksycznych pojazdów. Czy przyjdzie na to pora nie tylko w Krakowie, ale i innych naszych metropoliach?

Temat to trudny - zwłaszcza dla kierowców - ale wcześniej czy później trzeba go będzie podjąć. A póki co czekam niecierpliwie na rezultaty badań naukowców z AGH.

Szymon Łucyk

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024