Nauka dla Społeczeństwa

16.04.2024
PL EN
13.03.2015 aktualizacja 13.03.2015

WWF: apeluje o ochronę bałtyckiego morświna

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

W tym roku w Polsce popularna akcja ekologów z WWF "Godzina dla Ziemi" przybiera nowy kształt "Godziny dla Morświna". Aktywiści zwracają uwagę, że ten jedyny bałtycki ssak jest krytycznie zagrożony wyginięciem. Szacuje się, że w Bałtyku żyje tylko 450 osobników tego gatunku.

"Godzina dla Ziemi" znana jest z corocznego symbolicznego gaszenia świateł w ostatnią sobotę marca. Do akcji przyłącza się tysiące miast i firm, oraz dziesiątki tysięcy ludzi na świecie. Na 60 minut gasną iluminacje i światła na charakterystycznych budynkach, czy w domach. "Godzina" na zwracać uwagę na postępujące zmiany klimatyczne.

Ekolodzy na czwartkowej konferencji prasowej w stołecznym ratuszu poinformowali, że w tym roku oprócz gaszenia świateł, chcą zwrócić uwagę na problem zagrożonego wyginięciem jedynego ssaka bałtyckiego, czyli morświna.

Małgorzata Simonowicz z fundacji WWF Polska powiedziała PAP, że przez cały marzec ekolodzy będą odwiedzali Polskie miasta, w których zachęcać będą do podpisania specjalnego apelu zamieszczonego na stronie: godzinadlaziemi.pl.

"Chodzi o wprowadzenie w życie programu ochrony tego ssaka, który powstał m.in. z inicjatywy WWF Polska. W 2013 r. został złożony w Ministerstwie Środowiska, ale nie został jeszcze wprowadzony. Nasza akcja ma na celu pokazać, że populacja morświna bałtyckiego jest krytycznie zagrożona" - wyjaśniła.

Zgodnie z grudniowymi szacunkami w wodach Bałtyku żyje zaledwie 450 osobników tego gatunku. "Bez podjęcia działań przyszłość morświna jest zagrożona" - zaznaczyła Simonowicz.

Jak zauważyła, tym sympatycznym ssakom zagraża przede wszystkim przyłów, czyli przypadkowe plątanie się w sieci rybackie. "Morświny posługują się echolokacją i dzięki temu widzą co jest przed nimi. Niestety sieci nie widzą, dlatego staramy się o zmianę specyfikacji sieci tak, by morświny się w nie nie zaplątywały" - dodała.

Simonowicz zwróciła uwagę, że problemem jest też hałas, na który morświny są bardzo wrażliwe. "Każdy z nas w tej sprawie może trochę pomóc, np. przez redukcję hałasu jaki tworzymy podczas wizyt nad Bałtykiem, chodzi np. o motorówki, skutery, czy turystykę morską" - podkreśliła.

Podczas konferencji wiceprezydent stolicy Włodzimierz Paszyński zadeklarował, że podpisze apel ekologów. Zwrócił też uwagę, że wizyta aktywistów w stolicy jest głęboko uzasadniona. "Jak wiadomo w herbie mamy syrenkę. Jeśli wierzyć legendzie syrenka pochodzi z Atlantyku i ruszyła wraz z siostrą w stronę Bałtyku. Siostra została w Danii i do dziś mieszka w Kopenhadze, a druga przypłynęła tutaj i dzięki niej mamy Warszawę. Może kiedyś morświn ruszy śladem syrenki" - powiedział.

Wiceprezydent ocenił, że apel WWF powinien spotkać się z dużym odzewem warszawiaków, którzy są życzliwi na to co wiąże się z naturą.

W ramach inicjatywy WWF, "morświn" odwiedzi też inne miasta. W kolejnych dniach trafi m.in. do Zielonej Góry, Poznania, Olsztyna, Szczecina czy Słupska. Finał akcji 28 marca ma odbyć się w Gdyni, gdzie symbolicznie morświn wróci do Bałtyku.

Morświn jest jedynym gatunkiem walenia stale zasiedlającym Bałtyk. Występuje w strefie przybrzeżnej wód chłodnych i umiarkowanych półkuli północnej. W dwudziestoleciu międzywojennym morświny były tak liczne, że polskie władze wprowadziły specjalne premie za ich łowienie lub zabijanie. Zwierzęta te były traktowane jak szkodniki, które niszczą sieci i przetrzebiają stada ryb.

PAP - Nauka w Polsce

mick/ par/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024